Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 20.05.2013 A A A
Oko w oko z kabalistycznym monstrum
NATALIA LECH

Co robi stworzenie z mistyki żydowskiej w międzywojennej Łodzi? Kto i dlaczego wezwał demona z hebrajskiej kabały? I co z tym wszystkim ma wspólnego komisarz Drwęcki? Wszystkie odpowiedzi znajdują się w "Perkalowym dybuku" Konrada Lewandowskiego- kryminale owianym tajemnicą zagadkowych morderstw.


Tytuł ostatniej książki polskiego twórcy przykuł mój wzrok, gdy przeszukiwałam półki pobliskiej księgarni. Już po chwili trzymałam utwór studiując kilka przypadkowych fragmentów i zastanawiając się na postacią tajemniczego dybuka. Zainteresowani kulturą żydowską z pewnością nie przeszliby obojętnie obok "Perkalowego dybkuka" znajdującego się między kryminałami.

 

Nie znałam wcześniejszych przygód komisarza Drwęckiego, a mimo to nie miałam wrażenia braku jakichkolwiek informacji "z przeszłości". Natomiast w "Perkalowym dybuku" bohatera spotyka supernaturalna przygoda związana z mistycznym żydowskim stworzeniem. Z pozoru zupełnie nie związane ze sobą sprawy zaczynają się zazębiać, brutalny gwałt zakonnika i krwawa strzelanina w Warszawie osiągają punkt kulminacyjny w dziewiętnastowiecznej, przemysłowej Łodzi. W sprawę zostaje zamieszana żydowska rodzina posterunkowego Breslauera, z córką Bajle i wujem rabinem, pojawia się także krymialno-matrymonialne stowarzyszenie czy kobieta o pieprznym nazwisku. Śledztwo komisarza wstrząsnęło całym miastem, choć nawet główny bohater zdawał się posądzać samego siebie o chorobę umysłową. Jak zakończył się pojedynek ze stworzeniem szukającym nowego imienia Boga, którego nawet kule nie są w stanie zabić? Z pewnością warto się przekonać!

 

Akcja utworu jest spójna, trzyma w napięciu aż do rozwiązania. Urzekł mnie styl, kryminał utrzymany jest w fantastycznym klimacie przedwojennego języka, buduje doskonałą atmosferę dla paranormalnych zdarzeń. Do największych pozytywów tej książki zaliczyłabym wręcz nieprawdopodobne poczucie humoru! Autor z ogromnym dystansem śmieje się z antysemityzmu, nacjonalistycznych zapędów pani Pasztelan i ogólnie przyjętych stereotypów. Jednocześnie w tumulcie przezabawnych sytuacji widać wiedzę na temat judaizmu i samej mistyki, oprócz dybuka czy golema pojawia się także pramatka Lilith i wiele innych postaci, motywów znanych z kabały. Dodatkowo jeszcze zainteresowały mnie niezwykle dokładne topograficznie opisy łódzkich ulic i specyfiki samego miasta. Niestety miasto czterech kultur nie zyskało w oczach autora pozytywów. Choć kreacja komisarza Drwęckiego przypadła mi do gustu, to moje serce zdobył książkowy Julian Tuwim. Może bohaterem następnej książki mógłby zostać właśnie on ...?

 

Najbardziej niezrozumiałe okazało się użycie dybuka w tytule, choć w samej treści pojawia się golem. Z punktu widzenia mistyki są to zupełnie inne twory. Przypuszczam jednak, że mógł to być zabieg językowy, a dybuk miał być utożsamiony z postacią demoniczną. Zdziwiły mnie wątki seksualnych dewiacji z dominacją w tle, była to część sarkastycznego humoru, ale jak dla mnie poszło to za daleko. Oczywiście treść całości nie ucierpiała bardzo na tym żarcie.

 

"Perkalowy dybuk" stanowi niewątpliwie jedną z bardziej udanych pozycji na polskim rynku wydawniczym, które poruszają wątki żydowskie. Widać, że autor nie umieścił ich, aby zwiększyć sprzedaż nakładu. W utworze dostrzegłam ogrom wiedzy, zainteresowanie tematyką i zręczne zbudowanie akcji w oparciu o nią. Czekam na dalsze zmagania komisarza Drwęckiego, mam nadzieję, że z kolejnymi żydowskimi motywami.

 

Recenzja została opublikowana na stronie Stowarzyszenia Beit Lubsko, www.beit.lubsko.pl, partnera portalu Kulturownia.pl.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...