Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 11.02.2014 A A A
W hołdzie EDITH PIAF
MAGDALENA SĘDKIEWICZ

Płyta w niepozornym opakowaniu, lecz tytuł słusznie zachęca:  „Nic to nic. Cri de coeur. Je ne regrette rien”. Piosenki Edith Piaf w wykonaniu Bogny Lewtak – Baczyńskiej wraz z zespołem Galerii Autorskiej i Teatru „Well Art” odznaczają się pewnego rodzaju prostotą, wręcz nawet – surowością. Niemniej muzyki jest dokładnie tyle, ile potrzeba – zachowane są odpowiednie proporcje, które pozwalają cieszyć się aranżacją.


Gdy pojawia się śpiew, akompaniament zdaje się za nim kryć, by w chwilach wolnych od słów znów „pokazać swój emperament”. Z jednej strony nagrania są wyraziste, z drugiej – z powodzeniem mogą tworzyć przyjemne tło. W porównaniu z często dziś powierzchownymi współczesnymi muzycznymi trendami, „Nic to nic…” wydaje się być istną „oazą dla ucha”.

 

Wyjątkowy głos Bogny Lewtak – Baczyńskiej ciekawie brzmi w połączeniu z akompaniamentem pianistek: Beaty Górskiej – Słociak oraz Dagny Baczyńskiej – Kissas. W kilku utworach pojawia się również mąż artystki - Janusz Baczyński. Na płycie można znaleźć między innymi największe przeboje Piaf, takie jak: „Milord”, „Padam… Padam…”, „Non, je ne regrette rien” oraz szereg nieco już dziś zapomnianych piosenek. Dwupłytowy album zawiera w sumie blisko sześćdziesiąt utworów w oryginalnej francuskiej oraz polskiej wersji językowej. Wyboru i przekładu dokonała sama wokalistka i autorka inicjatywy – Bogna Lewtak - Baczyńska – wokalistka, kompozytorka, malarka i reżyserka na co dzień związana z Francją (m.in. kilkakrotnie nagradzana medalami od Federacji Kultury Francuskiej).

 

Zmierzenie się z repertuarem takiej legendy, jaką jest Edith Piaf wymaga nie lada odwagi i wiary we własne siły. Twórcom płyty ta sztuka się udała. Pozostali wierni spuściźnie artystki, jednocześnie interpretując ją w sposób własny i niepowtarzalny. Warto przy tym nadmienić, że album powstał w pięćdziesiątą rocznicę śmierci Piaf, szkoda, że jak dotąd pozostał niemal niezauważony, a przecież na rynku wydawniczym jest to biały kruk.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...