Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 09.10.2012 A A A
Macierzyństwo miewa gorzki smak
OLGA PLESIŃSKA

„Dziennik znaleziony w piekarniku” Marka Susdorfa to pierwsza z cyklu Trzech śmiertelnych historii. Jest gorzkim, pełnym żalu i braku zgody na świat krzykiem Magdaleny D.- świeżo upieczonej żony i matki, która znalazła się w tych rolach niejako mimo woli.


Książka Susdorfa jest tak dziwaczna w swej formie, cierpko ironiczna, napisana bez uwzględnienia zasad gramatyki i interpunkcji, że trudno w jakikolwiek sposób ją określić, ogarnąć myślą za jednym zamachem. Pierwszoosobowa, ekshibicjonistyczna wręcz narracja matki niechcianego dziecka pozwala czytelnikowi poczuć na własnej skórze strach, żal, samotność, tęsknotę, obrzydzenie i złość, które jej towarzyszą. Złość na patriarchalny świat, świat władzy, męskiej dominacji, niesprawiedliwości. Żal do społeczeństwa za stereotypową rolę matki, w którą została na siłę wtłoczona. Obrzydzenie do własnego ciała, które zmienia się w ciąży i po urodzeniu dziecka, przestaje spełniać standardy atrakcyjności, staje się, jak mówi o nim bohaterka, „zezwierzęcone”. Strach o dziecko, o przyszłość, pieniądze. Samotność, mimo obecności męża, a może właśnie przez tą obecność tym dotkliwsza. Tęsknotę za naturą, wolnością, ziemią.

 

Ta historia jest nieco przerysowana, przegadana, forma pełnego jadu strumienia świadomości momentami zdaje się być odrobinę wymuszona. Susdorf rozpoczyna swoją książkę cytatem z Sylwii Plath i zdaje się, że Sylwia jest inspiracją dla jego momentami przydługich, kwiecistych, czy może raczej pełnokrwistych opisów doświadczeń wewnętrznych bohaterki. Ten styl, zestawiony z wulgaryzmami i sarkastycznym, czarnym poczuciem humoru daje efekt niejednoznaczny, przejmujący, ciężki.

 

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Novaeres, pod patronatem Feminoteki, Szuflady i Bachora. Stąd, można by przypuszczać, że treść jest jednoznacznie feministyczna. Autorka recenzji zamieszczonej na stronie Szuflady zachwyca się dziennikami i dziwi, jak to możliwe, że książkę tą napisał facet. Ja się nie dziwię. Gdzie nie gdzie Susdorf zdaje się celowo przedstawiać Magdę D. jako histeryczną i wyolbrzymiającą. Razi też obecność sformułowania „zrzędliwa kura domowa” w proponowanym przez wydawcę opisie na „plecach” książki. Jest to ostatnie określenie, które przyszło by mi do głowy w odniesieniu do kobiety w sytuacji Magdy D.

 

Jednak, czego by o „Dziennikach znalezionych w piekarniku” nie powiedzieć, z całą pewnością jest to poruszająca, otwierająca oczy opowieść. Obnaża stereotypy, porusza ważny i często pomijany temat depresji poporodowej. Pozwala sobie bezczelnie mówić, ba, krzyczeć wręcz że nie wszystkie matki są szczęśliwe. Że można żałować, że nie usunęło się ciąży. Że wkoło panoszy się szarość, niesprawiedliwość i brak tolerancji, który dla niektórych może być nawet zabójczy.

 

Jak nazywa „Dzienniki” bohaterka - „jest to autobiografia rozżalenia, literatura rozdrażnienia”. Literatura obrzydzenia, momentami wręcz wywołująca mdłości. Literatura bezradności, literatura zagubienia. Mocna literatura.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...