Dni stają się coraz krótsze, marzymy o złotym blasku ognia w kominku, ciepłym kocu i gorącej kawie... Doskonałym towarzystwem dopełniającym harmonię zimowych wieczorów z pewnością będzie najnowsza książka Marii Ulatowskiej zatytułowana "Kamienica przy Kruczej".
Głównym bohaterem, będącym jednocześnie tłem wszelkich wydarzeń stała się kamienica, a właściwie jej adres- Krucza 46. Karty losów jej mieszkańców rozłożyła wojna, Powstanie Warszawskie, a także komunistyczna rzeczywistość odradzającego się państwa. Piotr, Tosia, Bogusia, Wiesia czy państwo Kornblumowie są postaciami wykreowanymi na zwykłych ludzi, których wojenna zawierucha zdeterminowała do... przetrwania. Mimo tragedii okupacji i powstania bohaterowie codzienności Marii Ulatowskiej, obserwujący z samego centrum Warszawy następujące po sobie wydarzenia, pozostali ludźmi moralnymi i przyzwoitymi. Nieprawdopodobnym wręcz staj się moment wyburzenia kamienicy oraz fakt, że jej mieszkańcy wciąż odczuwali swoiste poczucie wspólnoty. Nadal tworzyli DOM.
Maria Ulatowska zbudowała niezwykle piękny obraz współżycia Polaków i Żydów w przedwojennej Warszawie. Pokazała jak szanowaną mniejszością byli Żydzi, ukazała relacje łączące mieszkające wspólnie nacje. Jej opisy pozbawione są stereotypów, wrogości i przede wszystkim sztuczności. W ujęciu autorski, centrum stolicy przypomina niewielkie wschodnie sztetle, gdzie życie pełne było harmonii i doskonałej symbiozy. W dalsze losy została płynnie wtłoczona historia polskiej współczesności, choć bez szczegółów, które jak słusznie podkreśla autorka wielu innych już opracowało wyczerpując temat. Wszystkie kryzysy, poglądy i elementy historyczne zostały naturalnie oddane poprzez przemyślenia bohaterów oraz sytuacje, które ich spotykały.
O ile plan główny wypełnia motyw kamienicy, to drugim najważniejszym wątkiem jest miłość. Pojawia się zarówno w postaci rodzicielskiej, patriotycznej, jak i tej pełnej goryczy, rozczarowania i żalu. Kiedy wojenna zawierucha łączyła ludzi, rozsianych po wszystkich zakątkach Europy ich zakochanie bywało naturalne, z czasem jednak ich uczucia dogasały targane choćby konfliktami ideologicznymi. To właśnie nieprawdopodobne historie i spotkania, w które czytelnik chce uwierzyć budują fabułę. Autorka zaś pozostawia pole do własnych przemyśleń, nie wyjaśniając co należy do fikcji, a co do realnych wydarzeń.
Zastrzeżenia kieruję głównie do układu rozdziałów i podziału narracji. Czytając poszczególne części nie zawsze wiedziałam, kto zostanie dopuszczony do głosu i kiedy będzie rozgrywała się akcja. Zamiast urozmaiceniem fabuły zabieg ten wydał mi się nadzwyczaj sztucznym udziwnieniem. Zdziwił mnie również mało logiczny i pogłębiony portret psychologiczny jednej z bohaterek. Tożsamość jest niezmiernie ważnym składnikiem budującym osobowość człowieka, jednak u Marii Ulatowskiej bohaterka potrafi zapomnieć o własnym pochodzeniu i przypominać sobie o nim, jedynie w kryzysowym sytuacjach, gdy wydaje się jej ono argumentem.
"Kamienica przy Kruczej" Marii Ulatowskiej jest doskonałą pozycją na jesienne i zimowe chwile przepełnione melancholią. Pobudza do wspomnień, przemyśleń o własnej rodzinie, historii i tożsamości.