Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 04.10.2015 A A A
Sarmaci katolicy zwycięzcy
Waldemar Kugler
fot. MATERIAŁ PRASOWY

Historia Polski pełna jest mitów, półprawd, przemilczeń i niedomówień. Różne jej wątki bywały w ciągu wieków retuszowane, poprawiane i wygładzane, by w końcu przybrać postać miłej dla ucha opowieści. Niekiedy tworzono mity dla pokrzepienia serc, innym razem znów dla chwały niezbyt rozgarniętych władców, wszystkie one mają jednak jedną wspólną cechę – trwają niewzruszenie w powszechnej świadomości Polaków. Nieważne, czy to w czasach średniowiecza, czy w dwudziestoleciu międzywojennym, Polacy zawsze lubowali się w podtrzymywaniu narodowych mitów i tworzeniu kolejnych, dostosowanych do nowych czasów. Niektóre z nich były przemyślane, inne powstawały szybko, jakby na poczekaniu, pod wpływem chwili.


W swojej najnowszej książce Sarmaci, katolicy, zwycięzcy Andrzej Zieliński mierzy się z tymi i wieloma powszechnymi przekonaniami pokazując, jak bardzo żywe pozostają w świadomości Polaków i jak bardzo różnią się od historycznej prawdy. Robi to w sposób niezwykle inteligentny, wyważony. Bez przytyków, wyszydzania i pokazywania palcami odsłania niedostatki wiedzy historycznej Polaków i zapisuje białe kartki w kronice dziejów Polski. Ma do tego odpowiednie przygotowanie. Ma prawo to robić. Jest znanym i cenionym historykiem a zarazem dziennikarzem, dlatego też język książki nie razi ciężkostrawnymi zwrotami, których przecież tak wiele w literaturze historycznej. Autor popularyzuje historię i to jej najmniej dotąd znane fragmenty. W przedmowie wskazuje na fakt, że jesteśmy jednym z narodów najbardziej pragnących takiej mitomanii, a jednocześnie bardzo ją pielęgnującym. Wspomina że wszystkie nasze mity powstawały po to, aby udowodnić wyjątkowość Polski i Polaków, stworzyć obraz Polaka-Chrystusa Narodów a jednocześnie bohatera, którego poświęcenie nie idzie na marne. Aby udokumentować tezę, że my Polacy jesteśmy narodem szczególnym, wybranym a tej racji przysługują nam we wszechświecie odmienne, wyłącznie dla nas stworzone prawa, dzięki którym możemy się wywyższać nad inne nacje.

 

Być może dlatego, że prawda często bywała zbyt bolesna lub niewygodna, nasi rodacy zawsze woleli wierzyć w to, co im odpowiadało, niż skrupulatnie weryfikować własne dzieje. Podobało im się, że Słowianie od zawsze mieszkali nad Wisłą, z lubością rozprawiali o wydumanych sarmackich rodowodach, wychwytywali tolerancję, która podobno uczyniła z Polski kraj bez stosów, wreszcie – z uporem godnym lepszej sprawy – bili czołem przed pamięcią bohaterów, którzy nie zawsze zasługiwali na to miano, a każdą militarną klęskę przerabiali natychmiast na wielkie moralne zwycięstwo.

 

 

Książka podzielona jest na chronologicznie ułożone rozdziały. Zaczynając od mitu na temat Słowian, z każdym kolejnym tekstem zagłębiamy się w nie tak czarno-białą historię kraju, który według podań był przedmurzem chrześcijaństwa i przykładem kraju bez stosów. Autor bierze też pod lupę takie hasła-mity jak „Gloria Victis”, „Za wolność waszą”, „Konrad Wallenrod” czy sarmatyzm i symboliczne szańce.

 

Andrzej Zieliński kończy przedmowę wyraźnie podkreślając, że Sarmaci, katolicy, zwycięzcy nie są podręcznikiem historii Polski dla uczniów czy studentów. To zbiór historycznych esejów które mają pobudzić do myślenia nie tylko o naszych dziejach ale też o tym jak działają mechanizmy manipulacji, także tej historycznej. Myślę, że tak książka w tym pomoże. Czyta się ją bardzo przyjemnie, można pochłonąć ją w jeden wieczór. Duża w tym zasługa autora i jego swobodnego języka oraz autorskiego spojrzenia na wiele narodowych mitów. Narracja nie męczy a nawet przeciwnie – kończąc rozdział aż chce się sięgnąć po kolejny. Dlatego też z czystym sercem polecam książkę jako lekturę na deszczowe popołudnia, dla każdego miłośnika polskiej historii!

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...