Wykorzystujemy pliki cookies do poprawnego działania serwisu internetowego, oraz ulepszania jego funkcjonowania. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej.
Data publikacji: 05.11.2012 A A A
Jestem blisko
KAROLINA KORYŃSKA

Wietrzne, urokliwe wzgórza Irlandii, pełne celtyckich symboli, starych ruin i magii, zapowiadają przeniesienie w świat ciekawych i tajemniczych historii. Któż z nas nie chciałby zapomnieć o życiu codziennym, rzeczach realnych i choć na chwilę przenieść się w tę magiczną krainę?


W takim miejscu znajdują się Tadeusz i Lucyna, główni bohaterowie książki Lucyny Olejniczak, o dość intrygującym tytule „Jestem blisko”. Tadeusz i Lucyna, są parą w średnim wieku, którzy postanawiają odwiedzić dawno niewidzianą przyjaciółkę Martę, która choć z pochodzenia jest Polką od dawna mieszka z córką Małgosią w Irlandii. W ten zakątek świata, przyciąga ich nie tylko chęć zobaczenia się ze znajomą, ale również magiczność New Ross, w którym mieszka Marta. Tadeusz to dziennikarz, miłośnik Jamesa Joyce’a oraz znawca celtyckiej symboliki, Lucyna zaś uwielbia historie niewyjaśnione oraz stare cmentarze. Każde z nich chce odnaleźć na wzgórzach Irlandii coś innego, nowego, coś co mogłoby ich zaskoczyć. Tadeusz pragnie podróżować śladami Joyce’a na obchodach Bloomsday, a jego wybranka odkrywać niezdobyte przestrzenie wietrznej krainy. Łączy ich zapewne jedno- ciekawość otaczającego ich świata, oraz pragnienie przeżycia niezwykłej przygody i jak się okazuje, ich wyprawa dostarczy im wielu wrażeń i to niekoniecznie tych najprzyjemniejszych.

 

Po przyjeździe do New Ross, Lucyna i Tadeusz zastają piękne zielone połacie pól, na których co jakiś czas podziwiać można stary celtycki cmentarzyk czy ruiny zamków. Wśród nich znajdował się domek Marty. Przytulna irlandzka chatka z kominkiem i przeszklonymi drzwiami, na pozór wszystko jak należy, niestety nie było to mieszkanie zwykłe, jak każde inne w okolicy, dom krył bowiem w sobie zaklętą, ponad stuletnią historię, która niewyjaśniona, odbijała się echem w jego murach. Krótko po przyjeździe Tadeusz i Lucyna poznają opowieść o pięknej dziewczynie- Jane, która mieszkała niegdyś w tym domu i któregoś dnia po prostu zniknęła w bliżej nieznanych okolicznościach. O morderstwo posądzono, mieszkającego w sąsiedztwie młodego chłopaka, który rzekomo z żalu, po tym jak dziewczyna odrzuciła jego oświadczyny, popełnił tę straszliwą zbrodnię. Bez prawidłowego śledztwa, na podstawie poszlak chłopiec został skazany na karę śmierci i stracony, jak niektórzy mieszkańcy twierdzili za niewinność.

 

Cała czwórka postanawia odnaleźć Jane, odkryć okoliczności jej zaginięcia, a tym samym zwrócić chłopakowi, chociaż pośmiertnie honor. Przyjaciele mają pewność, że muszą to zrobić i że duch dziewczyny usilnie próbuje się z nimi skontaktować, prosząc o pomoc. Do poszukiwań przyłączają się coraz to nowe osoby, wnosząc do sprawy kolejne informacje i dokumenty z tamtego okresu. Sprawa się jednak komplikuje, kiedy w równie zagadkowych okolicznościach ginie córka gospodyni Małgosia, która na własna rękę próbowała odszukać ciało Jane. Zaczyna się walka z czasem, przyjaciele chwytają się różnych metod, by odnaleźć Gosię, pozostającą przez długi czas bez jedzenia i picia. Czy historia zatoczy koło, czy dziewczyna podzieli los Jane, która zamieszkiwała jej dom ponad sto lat temu? Czy okaże się, że „Jest Blisko”?

 

Mimo tego, iż książka jest niezwykle przewidywalna i na zawiązanie się akcji, trzeba trochę poczekać, w efekcie końcowym nie można poczuć rozczarowania. Sama historia zaginionej przed laty dziewczyny, z elementami magii, zabobonu, starych wierzeń, okraszona barwnymi opisami irlandzkiej prowincji, zdecydowanie rozbudza wyobraźnię, a czytelnik chciałby sam przeżyć, budząca dreszczyk emocji przygodę. Każdy  znajdzie tu wątek dla siebie, a książka należy do  tych z gatunku- łatwych, miłych i przyjemnych, choć muszę przyznać, iż miejscami jest intrygująca, szczególnie jeśli ktoś lubi zjawiska paranormalne.

Podziel się treścią artykułu z innymi:
Wyślij e-mail
KOMENTARZE (0)
Brak komentarzy
PODOBNE TEMATY
Wiatr: Zasypie wszystko, zawieje... /recenzja/
59. edycję Krakowskiego Festiwalu Filmowego otworzyła premiera ...
Wojna polsko- ruska: Nie ma róży bez ognia /recenzja spektaklu/
Bez Silnego? Bez osiedla? Bez… facetów? Spektakl Pawła Świątka ...
Bohemian Rhapsody: Królowa była tylko jedna /recenzja filmu/
Bizancjum Jej Królewskiej Mości ocalone, ale chyba zbyt wielkim ...
Akademia Pana Kleksa w Teatrze Nowym w Krakowie: Witajcie w nowej bajce /recenzja spektaklu/
Pan Kleks znowu wystrzelił w kosmos, nabrał kolorów i ogłasza ...